czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział I

Obudziłam się bardzo wcześnie, jak na mnie - o 6.00. Próbowałam jeszcze chwilę poleżeć, ale jakoś nie mogłam. Ubrałam się, poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie dla siebie, chłopaków, Kelsey i Jessici. Po kilku minutach do kuchni wszedł Tom. Gdy tylko się do niego odwróciłam, wybuchnął nieopanowanym, głośnym śmiechem.
- Co cię tak bawi? - zapytałam poirytowana.
Chłopak próbował się opanować i coś wykrztusić. Nie udało mu się, więc zaciągnął mnie do łazienki. Gdy tylko spojrzałam w lustro zaczęłam głośno krzyczeć. Cała moja twarz była pokryta wielkimi, czerwonymi krostami, a moje oczy były podkrążone. Wyglądałam jak półtora nieszczęścia.
- Worek na głowę i za ojczyznę! - zażartował Tom, a ja zmierzyłam go tępym wzrokiem.
Idiotyczny ,,banan" nawet na moment nie schodził z jego twarzy. Wypchnęłam go na korytarz i zostałam sama w pomieszczeniu. Usiadłam na podłodze i ukryłam twarz w dłoniach. Byłam bliska płaczu. Dlaczego to musiało się stać akurat dzisiaj? Przecież właśnie dzisiaj moja drużyna miała zakwalifikować się do zawodów regionalnych, by dostać awans na krajowe. Nie mogłam przecież zostawić drużyny z powodu jakichś krostek na twarzy.. Po kilku minutach do łazienki wszedł Nathan. Stanął w drzwiach i patrzył na mnie z politowaniem.
- Ej, powiesz mi co się dzieje? Bo od Toma raczej niczego się nie dowiem. - uśmiechnął się słodko. - Odsłoń twarz. - dodał.
- Jak chcesz się pośmiać to nie, dzięki. - wysyczałam przez zęby.
- Nie będę się śmiać. - oświadczył poważnie. - Pokaż się.
Wiedziałam, że z nim nie wygram, więc odsłoniłam swoją ,,zasyfioną" twarz. Mimo obietnicy Nath nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Widziałam, jak drży mu broda, a jego usta zaciskają się w wąską kreseczkę. Przez chwilę próbował nad tym zapanować, jednak bez skutku, bo po kilku sekundach wybuchnął głośnym śmiechem.
- Nathan! - wrzasnęłam i wypchnęłam go z łazienki.
Długo jednak nie nacieszyłam się samotnością, bo do pomieszczenia wparowała Jessica. Była zdenerwowana. Chyba tylko jej nie bawił mój wygląd. Wiedziałam, a raczej miałam nadzieję, że ona coś poradzi. Dziewczyna była bardzo dojrzała, jak na swój wiek. Czasami nawet zachowywała się, jakby była starsza ode mnie. W tej sytuacji również się tak zachowała.
- Mierz temperaturę. - wydała polecenie podając mi termometr.
- Po co? Przecież tylko mnie wysypało.. 
- To może być jakaś infekcja albo uczulenie. Mierz.
Postanowiłam jej posłuchać i włożyłam termometr do ust. Po dziesięciu minutach przyjaciółka sprawdziła temperaturę.
- Prawie 40! Jedziemy do lekarza, zbieraj się. - zakomunikowała.
- Nie! Tylko nie do żadnego lekarza! Zobaczysz zaraz mi przejdzie, nic się nie dzieje! - zaczęłam panikować.
- Tylko mi nie mów, że boisz się iść się zbadać.
- Nie, po prostu nie ufam, żadnym ludziom, których nie znam, a już tym bardziej lekarzom. Poza tym.. Mam dzisiaj ważny mecz i nie zamierzam go opuścić.
- Na pewno macie kogoś na rezerwę. Zdrowie jet ważniejsze niż mecz.
Nie chciałam się z nią kłócić, bo i tak bym nie wygrała, więc zakomunikowałam, że zaraz będę gotowa i pojedziemy do przychodni. W rzeczywistości nie miałam zamiaru tam jechać. Poszłam, więc szybko do pokoju, ubrałam się i nałożyłam warstwę fluidu i pudru na twarz, by chociaż trochę zamaskować te ,,truskawy". Chwyciłam plecak i wybiegłam z pokoju. Prześlizgnęłam się do ganku, założyłam pierwsze, lepsze trampki i baseballówkę. Zanim jednak zdążyłam położyć dłoń na klamce, poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Tym kimś okazał się oczywiście Tom.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku. - Miałaś jechać z Jess do lekarza czy coś..
- A co ci do tego? Lepiej idź z powrotem mizgolić się z Kels. - powiedziałam, po czym wybiegłam z domu. Szybko znalazłam się przy centrum sportowym. Gdy weszłam do środka zrobiło mi się strasznie gorąco. Maya (jedna z koleżanek z tamu) prawie zemdlała na mój widok. Przez dłuższą chwilę nie mogła wydusić z siebie ani słowa.
- Dobrze się czujesz? Bo jesteś strasznie blada.. no.. nie wyglądasz najlepiej. - wydukała po kilku minutach wpatrywania się we mnie.
- Wszystko OK. To tylko małe uczulenie. Zaczynamy już?
- Tak. Trener już czeka, idź się przebierz.
Poszłam do szatni, gdzie zostawiłam plecak. Przebrałam się w shorty i bokserkę, i dołączyłam do rozgrzewających się dziewczyn. Podzieliłyśmy się na 2 składy i zaczęłyśmy grać. Nagle uderzenie gorąca powróciło. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zakręciło w głowie. Czułam, jakby moje nogi były z galarety. Poczułam mocne uderzenie w głowę i odpłynęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ehh, ten rozdział nie do końca wyszedł, tak, jak chciałam :/ Obiecuję, że następny będzie lepszy i postaram się dokładniej opisywać zdarzenia.

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział !! ;) czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  2. *-* Nic więcej nie zdołam wydusić <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny ;D
    Czekam na nexta ;)
    http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń