poniedziałek, 8 kwietnia 2013

.

Tak, wiem, nie pisałam ponad miesiąc.
Tłumaczyć się? Po co, połowa z Was i tak tego nie przeczyta. Albo dobra, żeby nie było...
Nie mam zwyczajnie czasu na pisanie. A to sprawdziany, kartkówki, konkursy i wszystkie te duperele. Poza tym nie mam też pomysłów.Dużo rzecz na głowie.. Zastanawiam się, czy w ogóle nie powinnam usunąć tego bloga. Pewnie jestem tchórzem i nieudacznikiem, bo nie kończę tego, co zaczęłam. Ale tak chyba będzie lepiej. I tak dodaję raz na ruski rok. Ale dobra, whatever, na razie nie usuwam. Zawieszam. Nie wiem na ile. Jak odwieszę, to odwieszę, jak nie to nie.

Przepraszam.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział XI

- Gdzie ty mnie wieziesz? - zapytałam po kilku minutach drogi - Już dawno powinniśmy być na miejscu.
- Jeszcze nie zauważyłaś, że jedziemy w kompletnie inną stronę? - uśmiechnął się lekko - Zaraz wyjedziemy z Londynu.
- Miałeś mnie zawieźć do domu! Wysiadam!
Gdyby nie to, że jechaliśmy jakieś 90km/h, to faktycznie wyskoczyłabym z tego auta. Nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie jechać, a już tym bardziej nie chciałam nigdzie jechać Z CHRISEM. Wyczułam, że chce wykorzystać to, że jestem w dołku. Typowe działanie facetów..
Nagle samochód się zatrzymał. Chłopak wysiadł, a następnie otworzył mi drzwi.
- Nie wychodzisz? - zapytał.
- A może z łaski swojej byś mi powiedział, gdzie jesteśmy?! - oburzyłam się - Mieliśmy jechać do domu!
- Uspokój się. Chciałem, żebyś trochę ochłonęła, zanim cię zawiozę do mieszkania. - powiedział spokojnie i podał mi rękę.
Około 15 minut przemierzaliśmy jakąś.. polanę? Nie wiem co to było, polana, łąka, pole, wszystko jedno. Chwilę później moim oczom ukazało się jakieś małe jezioro i mostek.
- Fajnie tu prawda? - zagadnął mnie.
- Ciemno jak w dupie. - mruknęłam.
- Zawsze tu przyjeżdżam, jak chcę sobie o czymś pomyśleć. - kontynuował - Zero ludzi, cisza spokój.. chilloucik - uśmiechnął się. - W ogóle, to mów co się stało. Widzę, że coś nie gra.
- Nic się nie stało. Chciałam, żebyś mnie zabrał z koncertu i tyle. Czy możesz łaskawie spełnić moją prośbę? - warknęłam i pomaszerowałam w stronę samochodu.
Jedyne o czym marzyłam to znaleźć się w domu, wziąć gorącą kąpiel i położyć spać. Co on sobie u licha wyobrażał? Pojawia się w moim życiu, hmm.. właściwie to nie wiadomo, po co i udając mojego przyjaciela stara się o jakieś względy u mnie. Czy on na prawdę myślał, że jestem aż taką kretynką,  żeby nie przewidzieć tego, co mogłoby się stać? Przecież to banalne! Zabiera mnie na jakieś zadupie, później próbuje poruszyć drażliwy temat, przy którym zapewne bym pękła i zaczęła płakać, po czym on zacząłby mnie pocieszać, tulić i takie tam. Następnie zaczęlibyśmy ,,podziwiać urok tego miejsca", srety, tety, całusy.. O nie! Nie ze mną takie numery kochanie. Czy tylko mi się wydaje, że moje życie to jakaś słaba, nieśmieszna komedia romantyczna?
***
Trzecia nad ranem, a ja nadal nie mogę spać. Cały czas myślę o tym, co się dzieje wokół mnie. Czy ja na prawdę jestem na tyle nienormalna, żeby się w to bawić? Przecież już od dłuższego czasu interesuję się Tomem. Do niedawna była to tylko przyjaźń, bo na przeszkodzie stała Kelsey, a teraz? Teraz jest wolny, w dodatku powoli zbliżamy się do siebie. Wydawałoby się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale nie! Oczywiście, zawsze coś musi się spieprzyć. Ewentualnie ktoś coś spieprzy. Z jednej strony Chris jest irytujący, nie obchodzą mnie jego uczucia, czy zamiary. Z drugiej jednak, to, że na nowo pojawił się w moim życiu przywołało wszystkie wspomnienia.. Czyżbym znowu się w nim zakochiwała? Nie! To niemożliwe. Jak tylko się z nim spotkam, to powiem mu, że nie chcę tej przyjaźni. Zrozumie - okej. Nie zrozumie - jego problem. Już czas podnieść się, zawalczyć i zrobić coś ze sobą.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Powalająca długość, wiem. Ale zrobiłam w nim takie wywody, że wyszło masło maślane, więc skróciłam go o 1/3 xD Oczywiście, wyszedł nudny, jak flaki z olejem, ale pisałam go chyba z tydzień i nie mogłam skończyć o.O W sumie to cieszę się, że piszę w pierwszej osobie, bo wtedy pisze mi się swobodniej. Tak, jakbym to ja była narratorem tego opowiadania :)
Btw. Czy u Was też jest taka beznadziejna pogoda? U mnie cały czas pada marznący deszcz -,- Chcę lato, wakacje, orlika, słońce i spanie do 12!

Macie mojego Tomasza <3 

Aa, no właśnie! Spóźnione życzenia z okazji Dnia Kobiet!
Do następnego laski ;D

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział X

Wstałam bardzo wcześnie, bo o 5.40, mimo, że na hali miałam się stawić dopiero około 8. Nie mogłam dłużej spać. Jak zwykle na noc wzięło mnie na rozmyślanie o życiu.. Kiedy byłam już zupełnie gotowa do wyjścia nie było jeszcze godziny siódmej. Zabrałam torbę i jak najciszej umiałam opuściłam dom. Włóczyłam się po całym mieście bez celu. Nie chciałam wracać do domu ani iść już na halę. Centra handlowe były jeszcze zamknięte, więc tam też nie mogłam pójść. W końcu wybiła godzina ósma i szybkim krokiem ruszyłam w stronę hali. Czekał już tam na mnie trener z całą drużyną. Zaczęłyśmy się rozgrzewać. Około 9.00 zjechały się już wszystkie drużyny i rozpoczęły się zawody.
- Macie dać z siebie wszystko, zrozumiano?! - zapytał po raz 16302642936 trener.
- Tak jest! - odpowiedziałyśmy.
Na trybunach siedzieli wszyscy członkowie The Wanted i pokazywali mi jakieś dziwne gesty. Kilka metrów za nimi siedział Chris i tylko się uśmiechał.
Konkurencja nie była taka trudna, jak mogło się wydawać. Z pięcioma drużynami straciłyśmy tylko jednego seta. Został nam ostatni mecz do zagrania. Tym razem nie było już tak łatwo. Trener darł się na nas niemiłosiernie. Myślałam, że zaraz zejdę. W rezultacie udało nam się osiągnąć wynik 2:1. Wielka radość, a później oblewanie sukcesu z dziewczynami. Tak, tak - ja, taka przeciwniczka alkoholu i innych używek.. Ale przecież od czasu, do czasu nie zaszkodzi. Przecież nie 'wychlałyśmy' nie wiadomo ile. O szóstej miał się odbyć kolejny koncert The Wanted promujący ich nową płytę. Nie wiedziałam, czy mam iść, czy nie. W końcu mam ich na co dzień. Nie lubię tego tłoku, piszczących fanek i paparazzi ukrywających się w najdziwniejszych miejscach. Z drugiej strony nie chciałam siedzieć sama w domu przed telewizorem. Chyba, że..
- Ej, bejbe co tak cicho siedzisz? Włącz się do rozmowy - zwróciła się do mnie nagle któraś z dziewczyn.
- A, tak, sorry.. O czym rozmawiałyście?
- O Chrisie.
- Dlaczego akurat o nim?
- Podobasz mu się. - oczywiście, musiały trafić w czuły punkt.
- Nie prawda. Tylko się przyjaźnimy.
- Mhm, jasne. Jeśli po zerwaniu jedna ze stron proponuje przyjaźń, to znaczy, że nadal liczy na coś więcej.
- No, fajnie, że zerwaliśmy pół roku temu. - żachnęłam się.
Nie miałam ochoty ciągnąć takiej rozmowy. W ogóle, nie miałam ochoty tam z nimi siedzieć, więc powiedziałam, że coś mi wypadło i muszę już wracać.
- Nareszcie! Nasza mistrzyni wróciła! - krzyknął Tom i zakręcił mnie w powietrzu.
- Ejejej, bez przesady, sama tego nie wygrałam - uśmiechnęłam się - Zasługa wiernych kibiców!
- O, cześć młoda! - Max - Mam nadzieję, że 15 minut wystarczy ci na uszykowanie.
- Uszykowanie gdzie?
- No, na koncert. I nie chcę słyszeć żadnych wykrętów!
Super. Po prostu jedyne o czym teraz marzę to kiszenie się do północy na jakimś placu otoczona psychofanami. Niestety chłopcy byli na tyle uparci, że musiałam tam z nimi pojechać.
Przygotowania do koncertu zajęły im około godziny. Dobrze, że przynajmniej były tam ze mną Jessica i Nareesha, miałam się do kogo odezwać. W końcu ludzie zaczęli się schodzić. Zakradłyśmy się pod scenę i koncert się rozpoczął. Minęła godzina.. i kolejna, i kolejna. Akurat śpiewali piosenkę ,,I want it all". Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Jedna, druga, trzecia.. teraz to już tonęłam we łzach. Ledwo widząc ekran komórki wystukałam ,,Jestem na Trafalgar Squar. Przyjedź po mnie proszę." i wysłałam do Chrisa. Dlaczego akurat do niego? Sama nie wiem, po prostu chyba nie miałam innego wyjścia. A dlaczego właściwie płakałam? Tego też do końca nie wiem. Może chodzi po prostu o to, że czuję się taka strasznie samotna? Niby mam przyjaciół, mam gdzie mieszkać, nie szukam schronienia na ulicy, ale.. Nie mam nikogo, komu mogłabym powiedzieć absolutnie wszystko. Nikogo, przy kim czułabym się piękna, wyjątkowa, kochana.. Ehh..
Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w stronę przystanku, na którym miał czekać Christopher. Nie minęło nawet 10 minut, a już byłam na miejscu. Chłopak już na mnie czekał.
- Płakałaś? - zapytał z czułością w głosie.
- Nie.. Tak.. Nieważne. Odwieziesz mnie do domu?
- Wsiadaj. - wskazał kluczykami na czarne BMW.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nawet nie skomentuję tego czegoś powyżej -.- Ale przynajmniej wywiązałam się z obietnicy. Rozdział z dedykiem dla Kingi, bez której prawdopodobnie by się nie pojawił ;)
Na koniec taki trochę smutas, bo nie mam ochoty pisać nic wesołego.. Nie jestem pewna czy dodam jeszcze coś w lutym.

Do następnego misiaczki ;*

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział IX

Tym razem specjalnie ustawiłam najgłośniejszy budzik na godzinę 6.30, by móc się spokojnie wyszykować. W szkole byłam punktualnie, a po szkole tradycyjnie pomaszerowałam na trening. Trener przycisnął nas jeszcze bardziej niż wczoraj.
- Davies, co ty odwalasz?! Jak tak dalej pójdzie, to jutro grzejesz ławę! - krzyczał. - A ty Wilkinson, ugnij te kolana do cholery! Dziewczyny skupcie się! Chcemy to wygrać tak?!
Zawsze wywierał na nas taką presję. Nawet, jak graliśmy dobrze, to jemu i tak coś nie pasowało. Czasem miałam do niego pretensję, że wiecznie pruł na nas tą mordę, a nigdy nas nie chwalił. Zawsze powtarzał, że od zbędnych pochwał nam sodówka do głów uderzy i przestaniemy się starać. Ale przecież od czasu do czasu mógłby nam powiedzieć zwyczajne ,,dobra robota", czy ,,było nieźle". No, ale mniejsza o to. Mniej więcej o godzinie 17.40 wyszłam z hali i ruszyłam w stronę domu. Nie było nawet tak zimno, jak na grudzień w Anglii. Śnieg lekko prószył, a wiatru prawie wcale nie było. Włożyłam kaptur na głowę i szłam dalej mijając kolejne budynki. Zobaczyłam jakąś postać zmierzającą w moim kierunku. Nie mogłam dokładnie rozpoznać, kto to jest, bo było już dość ciemno. Jednak szybko się zorientowałam, że w moją stronę zmierza kobieta. Wysoka, jasne włosy.. No oczywiście.. Przyspieszyłam tempo i błyskawicznie się z nią minęłam
- Ana, zaczekaj! - krzyknęła za mną Kelsey.
Nie zamierzałam się zatrzymywać. To chyba normalne, że po tym, jak namieszała, nie chciałam z nią rozmawiać.. Wiedziałam jednak, że nie pójdzie mi z nią tak łatwo, bo chwilę później zaczęła mnie gonić.
- Poczekaj, proszę. Chcę porozmawiać. - powiedziała cicho, gdy już mnie dogoniła.
- Chyba nie mamy o czym. - mruknęłam.
- Posłuchaj, wiem, że źle zrobiłam. To nie jest dziecko Toma. I nie mam pojęcia, czyje ono jest. Ale przecież musicie mi pomóc! Wiecie w jakiej jestem sytuacji.
- Jakbyś nie dawała dupy na prawo i lewo, to byś nie miała problemu!
- Wiem, mój błąd. Ale przecież.. Tom, on..
- Co Tom? Ma być przykładnym tatusiem dla twojego dziecka?! Albo niech potrzyma cię za rękę przy aborcji co?! - krzyczałam. - Przestań się poniżać i daj nam wszystkim święty spokój. - dodałam i odeszłam szybkim krokiem. W końcu, już bez zbędnych urozmaiceń znalazłam się w domu. Chłopaki znowu mieli nagrywać coś dzisiaj do późna, a Jessica chyba miała nocować u jakiejś koleżanki, więc liczyłam na to, że spędzę ten wieczór w samotności na czytaniu, lub oglądaniu telewizji. Ewentualnie położę się wcześniej spać.. Ledwo zdążyłam zdjąć kurtkę, a już rozległ się dzwonek do drzwi. Z początku pomyślałam, że to Kelsey, jednak ona już nie zaszczyciła mnie tego dnia swoją obecnością. Za drzwiami ku mojemu zdziwieniu stał.. Chris. Wcześniej o nim nie wspominałam, więc dla wyjaśnienia - Chris to mój były chłopak. Rozstaliśmy się niecałe pół roku temu, ale on nadal nie daje mi spokoju. Pomyślałam, że nie otworzę mu drzwi i sobie pójdzie, jednak on nie dawał za wygraną. Dzwonek zadzwonił jakieś 30 razy w ciągu niecałych 2 minut. Niechętnie przekręciłam kluczyk i nacisnęłam na klamkę.
- Cześć - powiedział i nachylił się, żeby pocałować mnie w policzek, a ja szybko się odsunęłam.
- Czego chcesz? - zapytałam oschle.
- Rozmowy.
- Wszystkim się dzisiaj na rozmowy zebrało?! O czym?
- O nas.
Miałam ochotę go uderzyć. Od sierpnia przychodzi tutaj lub dzwoni do mnie, żeby porozmawiać ,,o nas". Kiedy nie ma już żadnych ,,nas"! Nie rozumiem go. I nie rozumiem też siebie. Z jednej strony bardzo mnie irytuje tymi swoimi wizytami, a z drugiej całkiem podoba mi się to, że pomimo, iż minęło już tyle miesięcy, jemu dalej chce się za mną latać, zamiast znaleźć sobie inną dziewczynę. Czuję się przez to taka.. wyjątkowa?
- Mogę wejść do środka? - zapytał wpatrując się we mnie - Nie bój się, nie będę poruszać nieprzyjemnych dla ciebie kwestii.
- Samo wracanie do przeszłości jest dość nieprzyjemne. Chris, było minęło. Nie uważasz, że czas już odpuścić?
Zauważyłam, że jego w jego oczach pojawiło się coś dziwnego. Nie, nie łzy. To nie był nawet smutek. To była.. jak to określić.. pustka? Chłopak przeczesał palcami swoją grzywkę.
- Ann - zaczął - Wiesz, że nadal nie jesteś mi obojętna. Nie potrafię zapomnieć o tym, co było między nami. Rozumiem, że być może twoje uczucie do mnie już wygasło, ale to nie znaczy, że nie możemy się przyjaźnić. Prawda?
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Z takiej przyjaźni nic dobrego by nie wynikło. Ty byś pragnął być ze mną, okazywać mi czułość, dbać o mnie.. Czy twoim zdaniem tak wyglądam przyjaźń? Poza tym, przypominam ci, że nadal mieszkam pod jednym dachem z trzema facetami. - próbowałam jakoś wybrnąć.
- Obiecuję, że będę się zachowywał jak przyjaciel. Nie będę robił niczego, co według ciebie byłoby nieodpowiednie. Proszę cię, bardzo cię proszę, pozwól mi być tylko blisko ciebie. Pozwól mi spędzać z tobą trochę czasu.
Moglibyśmy ciągnąć tę rozmowę w nieskończoność. Ja zapewne bym się upierała, że przyjaźń to zły pomysł, a on by dalej o nią błagał. Dla świętego spokoju w końcu się zgodziłam.
- Ale pamiętaj, to tylko tak na próbę - dodałam jeszcze na koniec.
- Okej, okej. Spadam już, cześć. - powiedział i cmoknął mnie delikatnie w policzek.
Boże, w co ja się pakuję...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak, wiem, wiem bardzo długo nic nie dodawałam. Ale, a to miałam dużo nauki, a to byłam chora i nie miałam po prostu ochoty nic dodawać, a to miałam jakieś inne sprawy na głowie, srety, tety i w ogóle xd Nie miałam już co napisać w tym rozdziale, więc wprowadziłam nowego bohatera :D Jak wam się podoba Chrisuu ? ;> A, jeszcze jedna sprawa - bardzo dziękuję Wam za nominacje, ale już nie będę na nie odpowiadać. Po prostu szkoda na to czasu. Im szybciej skończę to opowiadanie, tym lepiej.
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się następny rozdział. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że w lutym powinny się pojawić jeszcze 2-4 rozdziały ;)


Do następnego ! :))

poniedziałek, 4 lutego 2013

The Versatile Blogger Award x3 ;D

Witam, witam!
Wiem, wiem - już dawno powinien być rodział, ale kompletnie nie miałam pomysłów. W sobotę mnie jakoś naszło i zaczęłam coś tam skrobać, ale nie jest na razie zbyt długi. Możecie, więc się go spodziewać w czwartek lub piątek ;)

Mój ,,blog" został trzykrotnie nominowany do ,,The Versatile Blogger Award". Uważam, że w ogóle nie należy mi się ta nominacja i powinien ją dostać zamiast mnie jakiś bardziej doświadczony blogger/bloggerka, jednak bardzo dziękuję za nominację ♥

Każdy nominowany blogger powinien wykonać kilka rzeczy:
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów


Hmm.. czyli, że muszę ujawnić wam aż 21 faktów o mnie i nominować 30 blogów? Okeeeejj.. xd Więc uzbroicie się w cierpliwość i nie rozbijcie pięścią ekranu czytając moje dziwactwa xd.

#1 Kocham muzykę reggae. ♥
#2 Nie mam żadnych zwierząt (rodzeństwa też) :c Kiedyś miałam chomika, ale był.. nienormalny!
#3 Słucham The Wanted mniej więcej od listopada 2011 roku.
#4 W ,,TW manię" wprowadziła mnie moja przyjaciółka. Dziękuję debiluu! xd
#5 Pomimo, że ulubieńcem większości fanek TW jest Nathan - moim jest Tom.
#6 Od około 5 lat noszę soczewki kontaktowe. Prawdopodobnie będę je nosić do końca życia (ewentualnie okulary).
#7 Moją największą miłością jest ona. Najpiękniejsza.. koszykówka! ;) Mimo, że w opowiadaniu piszę o siatkówce.
#8 Uczę się dobrze. Nienawidzę, gdy ktoś nazywa mnie ,,kujonem". Jeśli mnie tak nazywasz to znaczy, że nie znasz znaczenia tego słowa! ;p
#9 Mam około 168 cm wzrostu i ważę około 45 kg. I mówcie co chcecie, ja i tak będę mówić, że jestem za gruba!
#10 Mam 2 najlepsze przyjaciółki. Obie są świetne, więc nie przeszkadza mi przyjaźń w 3 osoby :)
#11 Uważam się za totalne beztalencie. 
#12 Nienawidzę hejtów. - ,,Jeśli nie masz co powiedzieć, to nie otwieraj gęby. Kłapiesz głupim ryjem, jakbyś sam był k*rwa święty" Amen.
#13 Nie lubię koloru moich oczu. 
#14 Często się ,,zawieszam". Czasami mam tak, że na coś patrzę i nawet nie jestem tego świadoma. Albo kogoś nie słucham i odpowiadam na wszystko ,,nom". Później się okazuje, że naskładałam dużo obietnic xd
#15 Nie mam nic do One direction. Nie lubię tylko, gdy niektóre ich fanki obrażają inne gatunki i zespoły.
#16 Nigdy nie płaczę na filmach. Kiedyś z koleżanką płakałam na siłę, żeby nie wyszło, że jestem nieempatyczna xd
#17 Znajomi wymyślają mi strasznie dużo przezwisk i ksywek. :D
#18 Nie lubię ciemności.
#19 Kocham moje kuzynki pomimo tego, jakimi są jędzami xd <3
#20 Morze czy góry? - To i to ♥
#21 Jestem psychiczna. Budyń wam potwierdzi :D

A teraz blogi, które nominuję :
http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
http://you-have-to-squeeze-into-your-jeans.blogspot.com
http://twstory-for-once-last.blogspot.com/
http://thewaythatyoublameme.blogspot.com/
http://opowiadanie-o-tw-3.blogspot.com/
http://thewantedstoryyy.blogspot.com/

Dobra, no już więcej mi się nie chce xd Każdy zasługuje na tą nominację, więc nominuję każdego, kto chce się w to pobawić xd Ponoć zasady są po to, żeby je łamać prawda? 

Do napisania!
Wasza Małpa xd

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział VIII + Liebster Award

..Emily. Akurat dzisiaj, kiedy tak bardzo mi się spieszy musiałam się natknąć na największą gadułę w całym Londynie. Zanim otworzyłam usta, zdążyłam już usłyszeć szczegółowy opis jej zeszłego tygodnia.
- Przepraszam, spieszę się - przerwałam jej paplaninę i pobiegłam dalej.
Na lekcję wpadłam zdyszana w zaśnieżonych botkach i rozczochranych włosach 5 minut przed dzwonkiem.
- Przepraszam za spóźnienie. Autobus mi uciekł. - wysapałam, a cała klasa strzeliła faceplama. Profesor zgromił mnie tylko wzrokiem, jak to miał w zwyczaju, gdy się spóźniałam i kazał zająć miejsce. Myślałam, że obędzie się bez 'kazania', ale niestety, musiałam zostać po dzwonku i posłuchać po raz kolejny, jaka to jestem lekkomyślna i nieodpowiedzialna.
- Rozumiem, że każdemu zdarza się czasem zaspać, ale chyba nie każdy robi to po kilka razy w miesiącu prawda? - zaczął. - Panno Davies, jest pani wyjątkowo uzdolnioną młodą osobą. Przez takie 'drobne' spóźnienia i nieodpowiedzialne zachowanie może pani zaprzepaścić swój talent. Czy wiesz o czym mówiliśmy na dzisiejszych zajęciach?
- Nie panie profesorze. Przepraszam. - wysyczałam. Wielkie rzeczy, jakoś nigdy nie słyszałam, żeby ktoś zaprzepaścił karierę sportową przez to, że kilka razy spóźnił się na uczelnię. I tak za kilka lat skończę te studia i w końcu uda mi się osiągnąć to o czym marzę.
Po lekcjach oczywiście poszłam na trening. Dzisiaj trener trochę nas przetrzymał, bo regionalne już pojutrze. Oczywiście po raz tysięczny powtórzył nam, że na zawodach mamy się nie stresować, żeby potraktować to jako dobrą zabawę i tak dalej. W sumie to zawsze podchodziłam do tego na luzie. Sport był dla mnie przede wszystkim miłością i dobrą zabawą.
Po zakończeniu morderczego treningu wróciłam do domu.
- Wyglądasz, jak wyjęta psu z gardła! - przywitał mnie Nath.
- A może tak ,,cześć", albo ,,jak ci minął dzień"? - mruknęłam pod nosem i poczłapałam po schodach do łazienki, żeby się odświeżyć. Odruhowo, bez pukania pociągnęłam za klamkę i.. zamurowało mnie. Po pomieszczeniu latał Tom w samych bokserkach i śpiewał ,,Gangnam style" używając mojej szczoteczki do zębów, jako mikrofonu i odbijając pomarańczą o sufit. Trudno było mi pohamować śmiech patrząc na to niecodzienne widowisko. Boże z kim ja mieszkam?! Gdy chłopak zorientował się, że nie jest w łazience sam zrobił minę podobną do mojej, gdy ujrzałam jego pląsy. Postanowiłam, że lepiej stamtąd wyjdę, zanim sama nabiorę ochoty do tańca, więc opuściłam łazienkę śmiejąc się przy tym w niebo głosy.
Wieczór spędziliśmy wszyscy w domu oglądając filmy i rozmawiając. Oczywiście nie mogliśmy pominąć tematu testu na ojcostwo.
- Kels nie przyszła. - odpowiedział krótko Tom na wszystkie nasze pytania.
- Typowe. Najpierw chce cię wrobić, że zrobiłeś jej dzieciaka, a później tchórzy, bo się boi, że wynik będzie negatywny. - skwitował Jay. - Laski są puste.
- Nie musisz pakować wszystkich do jednego worka. Są też normalne dziewczyny. - Jess.
- Ale większość robi tak, jak ona. Chłopak od niej odejdzie i próbuje go zatrzymać na wszystkie możliwe sposoby. Założę się, że wcale nie jest w ciąży tylko cię tak wkręca, żebyś do niej wrócił. - to, co mówił Jay nie było takie głupie.
- No przecież kazałem jej robić przy mnie test ciążowy. Myślicie, że jestem taki głupi? - zirytował się Tom.
- Nikt nie mówi, że jesteś głupi. Ale test mógł być lewy. Albo przeterminowany. - skwitowałam. - A nawet jeśli ona mówi prawdę, to nie będzie przed tobą wiecznie uciekać. Przekonamy się czy jesteś ojcem.
Postanowiliśmy zakończyć ten drażliwy temat. Zaczęliśmy rozmawiać o zespole. Chłopaki mają w planach wydanie nowej płyty. Mają już kilka najnowszych piosenek, bez których śpiewania nie obyło się dzisiejszego wieczoru. Nathan obiecał mi, że w czwartek, lub w środę po meczu zabierze mnie do studia.
Dzisiejszy dzień był najspokojniejszym dniem w ostatnim czasie. Bardzo lubię takie dni.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest rozdział. Kia , nadal uważasz, że nie jest nudny? Bo ja przeciwnie. Ale nie chciało mi się wprowadzać dzisiaj jakiejkolwiek akcji czy dramatów xd. W ogóle, to chciałam Wam bardzo podziękować za tyle wyświetleń :** Czyli, że jednak ktoś to czyta xd.

Zostałam nominowana do Liebster Award (czy jak to się tam pisze), więc odpowiem w tym poście.

Pytania od Torii ♥ :

1. Którego dnia miesiąca się urodziłeś/aś?
27 ;)
2. One Direction - kocham, lubię, szanuję, toleruję, nie lubię, hejtuję?
Toleruję/szanuję.
3. Oglądałeś/aś kiedyś Glee? Jakie są twoje wrażenia?
Oglądałam. Zwykły serial. Szału nie ma, dupy nie urywa.
4. Masz twittera?
Mam - @k_megi followujcie :D
5. Ile razy zdarzyło ci się zapomnieć o obietnicy złożonej na blogu, np. 'jutro coś napiszę'
Rzadko zdarza mi się zapominać o obietnicach. Zazwyczaj nie piszę, bo nie mam czasu lub po prostu mi się nie chce xd.
6. Co najczęściej robisz, kiedy siedzisz przy komputerze/laptopie?
Facebook, Twitter, Blogger, Poczta ;p
7. Wolisz mieć kumpli czy kumpele?
I to, i to :)
8. Jakiej muzyki słuchasz?
Nie ograniczam się do jednego rodzaju muzyki. Lubię rock, pop, reggae, rap i hip hop ;)
9. Twój ulubiony blog?
Mam ich dużo, więc nie będę tutaj wymieniać.
10. Masz jakieś wstydliwe wspomnienie z dzieciństwa?
Tak ;p i to ile..
11. Ile razy byłeś/-aś nominowany/-a do Liebster Award?
No, teraz to 1 xd

Nominuję każdego, kto ma ochotę :))

Pytania :
1. The Wanted vs. One direction?
2. Ile godzin dziennie spędzasz przed komputerem/laptopem?
3. Masz twittera/facebooka?
4. Ulubiony zespół?
5. Imiona przyjaciół?
6. Czy uważasz, że jesteś uzależniony/a od youtube?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Czekolada vs. żelki?
9. Ulubiony blog?
10. Co byś zabrał/a na bezludną wyspę?
11. Grasz na jakimś instrumencie?

To by było tyle, na dziś. Trzymajcie się :*


piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział VII

Wykąpałam się, ogarnęłam trochę twarz i zmieniłam znoszone ciuchy na szary top z nadrukiem i czarne rurki. Zeszłam do kuchni i zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Poczułam, jak ktoś jedną ręką łapie mnie w talii, a drugą zakrywa oczy.
- Oddal się, bo dostaniesz patelnią. - zażartowałam i pocałowałam Toma w policzek.
- Cóż za miłe powitanie. - uśmiechnął się. - Już nie jesteś zła?
- Hmm.. Powiedzmy, że nie. - odwzajemniłam uśmiech. - Więc.. Kiedy zrobisz te testy?
- Zrobię.
- Ale kiedy?
- Jutro.
- Na pewno?
- To jakieś przesłuchanie?
- Nie denerwuj się. Po prostu chcę mieć pewność, że je zrobisz i wszystko będzie już dobrze..
Nagle do kuchni wparowała cała reszta domowników. Zasiedliśmy do stołu i zajęliśmy jedzeniem.
- Nathan zwolnij! - zaśmiałam się.
- On pochłania wszystko jak odkurzacz. Taka wiesz, wada wrodzona. - dogryzła mu Jess. - Nath weź się zachowuj!
- Moja wina, że jestem głodny? - wywinął dolną wargę.
Po skończonym posiłku wyszłam z Jessicą na miasto rozejrzeć się za jakąś porządną torbą, bo wczoraj w galerii nie widziałyśmy nic specjalnego. Przy jednym z bazarków spotkałyśmy Darcy, tą miłą pielęgniarkę.
- O, Ana, tak się cieszę, że cię widzę. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Możemy się spotkać dzisiaj po południu? - zapytała.
- Możemy iść teraz na jakąś kawę, jeśli chcesz porozmawiać. - zaproponowałam.
- Nie, nie. Musimy się spotkać na osobności. Przyjedź dzisiaj do mnie około czwartej. - powiedziała i zaczęła się oddalać.
- Zaczekaj! Nie znam adresu!
- Downing Street 26! - krzyknęła i zniknęła w tłumie ludzi.
Nie rozumiałam jej toku myślenia. Skoro teraz ma okazję ze mną porozmawiać, to po co umawia się na później? Wyglądało na to, że ma do powiedzenia coś na prawdę ważnego. Zastanawiałam się, czy może mieć to jakiś związek z tym rzekomym dzieckiem Toma. Być może zrobił już te testy, a wynik okazał się pozytywny, więc poprosił Darcy, żeby mi to przekazała? Niee, to nie w jego stylu. Muszę być nienormalna, żeby dopuszczać do siebie takie myśli.
- Ana - szturchnęła mnie łokciem Jessica. - będziesz tutaj tak sterczeć, czy idziemy dalej?
Po dwugodzinnej wędrówce po rynku udało nam się w końcu znaleźć dla Jess tę 'śliczną, niedrogą i stylową' torbę. Za namową blondynki skoczyłyśmy jeszcze na kawę. Po po południu, gdy chłopcy zdążyli już wrócić ze studia poprosiłam Jaya, żeby podwiózł mnie na Downing Street. Co prawda była dopiero trzecia, ale umierałam z ciekawości, co takiego Darcy ma mi do przekazania. Wysiadłam z auta i zadzwoniłam dzwonkiem umieszczonym przy furtce.
- Oo, już jesteś. - powiedziała wychylając się zza drzwi. - Zaczekaj, pójdę po klucz.
Kilka minut później siedziałam już u niej w kuchni. Muszę przyznać, że dom nie wyglądał zbyt ładnie. Ściany nie były chyba malowane od wieków, meble widocznie też były sprzed potopu, a podłoga okropnie skrzypiała.
- Powiesz mi w końcu, po co właściwie tu jestem? - zapytałam.
- A więc.. - zaczęła dziewczyna podsuwając mi filiżankę z herbatą. - Poczekaj. Najpierw mi obiecaj, że postarasz się mnie zrozumieć.
- Dobra, obiecuję. Mów.
- Ostatnio w dyskotece zginęło ci kilka rzeczy prawda?
- Skąd wiesz?
- Moi rodzice nie żyją. Mieszkam tutaj z dwoma młodszymi braćmi. Nie mamy właściwie z czego żyć, bo moja praca nie jest najlepiej opłacana..
- Przykro mi.. Ale jaki to ma związek ze mną?
- Zaraz do tego dojdę. Wczoraj robiłam porządki i znalazłam w szafce jednego z braci różowy portfel, i-phona i kluczyki. Otworzyłam portfel, bo chciałam zobaczyć czy są tam czyjeś dokumenty, no wiesz, żeby wiedzieć komu powinniśmy to oddać. No i okazało się, że rzeczy są twoje.. Rozmawiałam o tym z David'em. Wytłumaczyłam mu, że źle zrobił, ale zrozum, on ma dopiero 15 lat. Wie, że jesteśmy w trudnej sytuacji, myślał, że kradnąc twoje rzeczy jakoś nam pomoże.. Proszę cię, nie zgłaszaj tego na policję!
Okej. Jestem w stanie to zrozumieć, kasę pewnie już wydał, telefon pewnie chciał sprzedać, ale kluczyki? Pewnie chciał podwędzić jeszcze coś z naszego domu, ale zanim by go znalazł, to policja juz by zdążyła coś zrobić. Po chwili zastanowienia zwróciłam się do brunetki :
- Powiedzmy, że cię rozumiem. Co prawda byłam już na policji, ale chyba da się wycofać zeznania..
- Dziękuję! Oddam ci wszystkie pieniądze co do grosza. Obiecuję. - powiedziała i podała mi moje rzeczy. Zamieniłam z nią jeszcze kilka słów, powiedziałam, że nie musi mi oddawać kasy. W końcu 200 funtów to nie fortuna.. Rozmawiając z nią o tym, jak mało zarabia uświadomiłam sobie, że od czasu zamknięcia butiku, w którym pracowałam, utrzymują mnie chłopaki. Jestem zadowolona z tego, że jednak się z nią dzisiaj spotkałam. Ta rozmowa dała mi dużo do myślenia. Nigdy nie myślałam o tym, jakie inni ludzie mają problemy. Przy kłopotach Darcy i jej rodziny moje zmartwienia wydają się znacznie mniejsze. Chyba czas coś zmienić w moim życiu. Na początek zacznę rozglądać się za nową pracą. W końcu miną lata zanim uda mi się otworzyć wymarzoną szkółkę siatkarską..

No i znowu poniedziałek. Oczywiście musiałam zaspać. Gdy się obudziłam była godzina 7.45. Musiałby zdarzyć się cud, żebym zdążyła na zajęcia zaczynające się o 8.00. Wparowałam do łazienki nie zważając na to, że Jay właśnie bierze prysznic. Błyskawicznie umyłam zęby i związałam włosy w kitkę, bo na makijaż ani prostowanie włosów nie było czasu. Wybrałam z szafy  ciuchy na 'chybił, trafił'. Latałam z pokoju, do pokoju szukając mojej torby. Zegar wskazywał godzinę ósmą, gdy przekroczyłam próg naszego domu. Nie miałam co liczyć, że złapię jeszcze autobus, więc rzuciłam się pędem przez ulice Londynu. Ludzie gapili się na mnie, jak na ostatnią sierotę. Miałam nadzieję, że spóźnię się najwyżej 20 minut, wymyślę jakiś wykręt i będzie okej, ale nie. Oczywiście, musiałam natknąć się na...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział beznadziejny, znowu Was zanudzam. Czy ja w końcu napiszę coś z czego będę w miarę zadowolona?! -.- Czytam kilka blogów z opowiadaniami o The Wanted i żadnej z blogerek nie dorastam nawet do pięt. No, ale dobra, już Wam nie narzekam.
Baj de łej :D Myślałam o tym, żeby zrobić jakąś akcję na twitterze. No bo directionerki cały czas tworzą jakieś trendy i tak dalej, i tak dalej a my? Weźmy się jakoś zmobilizujmy i coś zróbmy. W końcu fani TW to taka jedna wielka rodzina! #TWFanmily forever ♥
Jest ktoś zainteresowany? Jeśli tak, to piszcie do mnie na e mail : megi.k@spoko.pl albo na tt : @k_megi.
Miłego weekendu ;*

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział VI

- Witaj rodzinko! A co wy macie takie grobowe miny? - do salonu sparował Tom z uśmiechem od ucha do ucha. Widocznie nie wiedział jeszcze o tym artykule.
- Tom, słuchaj.. - zaczęłam.
- Zrobiłeś Kelsey dziecko?! - tym razem do naszego mieszkania wpadł zdenerwowany Max. - Wyjaśnij mi do cholery o co chodzi z tym artykułem!
- Co?! Jakim artykułem?! - czy on na prawdę nie wiedział o co chodzi? Mógłby sobie oszczędzić i powiedzieć prawdę..
- Chłopaki nie krzyczcie tak. Na pewno da się tą sprawę jakoś wyjaśnić. - siliłam się na spokój. - Tom, możesz nas oświecić? - podałam mu gazetę.
Zaczął czytać. Widziałam po jego twarzy narastające zdenerwowanie. Bałam się. Bałam się, że to może być jego dziecko. Przecież ja.. ja..
- Chłopaki.. - moje rozmyślania przerwał jego głos. - Ja..
- Co TY?! - wykrzyknęliśmy chórem.
- Już wcześniej wiedziałem, że jest w ciąży. Ale to.. To nie jest tak, jak myślicie! To na pewno nie jest moje dziecko!
Nie. To się nie dzieje na prawdę. Nie mogłam dłużej tego słuchać, więc pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zalałam się łzami. Przecież ja go kocham! A może nie? Może tylko mi się tak wydaje? W każdym razie jestem nim zauroczona, a on być może jest ojcem dziecka kobiety, której szczerze nienawidzę. Tylko dlaczego on mi o tym nie powiedział wczoraj? Myślałam, że to była szczera rozmowa, a skoro tak było to nie powinien był zatajać faktu o tym dziecku. Ehh, dlaczego moje życie jest takie pokręcone?
Nie cieszyłam się długo samotnością, bo do mojego pokoju wparował Nathan.
- Puka się. - warknęłam.
- Przepraszam. Mam wyjść, zapukać i wrócić? - wykrzywił usta w lekkim uśmiechu i usiadł obok mnie na łóżku.
- Będziesz mnie teraz pocieszać? - zapytałam. - Nie musisz mi mówić, że będzie dobrze. Wiem, że będzie. Kiedyś na pewno będzie..
- Właściwie, to miałem zamiar ci powiedzieć, żebyś nie była zła na Toma. W końcu on niczym nie zawinił.
- Nie zawinił?! A co jeśli Kelsey mówi prawdę? Przecież on cały czas wiedział, że ona jest w ciąży. I ją zostawił tak? To chyba nie jest w porządku. W dodatku o niczym nam nie powiedział, tylko się z tym ukrywał.
- Bo się bał, jak to przyjmiemy.
- Ale argument! Nie ma co! - wszystko się we mnie gotowało. W dodatku Nath był po stronie Toma!
- Słuchaj, dobrze go znam. Przyznaję, czasem ma głupie pomysły, ale ufam mu. I ty też mogłabyś czasem komuś zaufać. - powiedział i opuścił mój pokój zostawiając mnie z setkami niepoukładanych myśli w głowie. Może ma rację? Może nie powinnam od razu wyciągać pochopnych wniosków.. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, więc położyłam się spać. Obudziłam się dopiero rano, następnego dnia. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Idąc zahaczyłam o coś nogą. Spojrzałam w dół i... zobaczyłam leżący na podłodze bukiet białych róż z jakąś kartką. Wzięłam świstek do ręki i zaczęłam czytać.

Ana,
Wiem, że teraz najprawdopodobniej mnie nienawidzisz, ale uwierz.. To nie jest tak, jak myślisz. Przyznaję, wiedziałem, że Kelsey jest w ciąży. Ale to na tysiąc procent nie jest moje dziecko! Zawsze bardzo uważaliśmy, jeśli chodzi o 'te sprawy'. Poza tym, mówiłem Ci, że robiła TO nie tyko ze mną. Rozumiem Twoją wściekłość. Powinienem był to uwzględnić w naszej wieczornej rozmowie, ale zrozum.. bałem się Wam powiedzieć. Bałem się, że mnie nie zrozumiecie. Obiecuję, że zrobię test na ojcostwo, choć i tak jestem pewien, że dziecko nie jest moje.  Wiem, zachowywałem się ostatnio jak dupek, ale proszę Cię, wybacz mi.
Tom xx

Przez chwilę wpatrywałam się w kartkę z idiotycznym uśmiechem na twarzy. No i jak tu go nie kochać? Moja złość nie minęła jeszcze tak do końca, ale tak jak mówił Nath, powinnam mu teraz zaufać i go wspierać, ale nie stroić fochy. Z uśmiechem na twarzy pomaszerowałam do łazienki.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział krótki i dość nudny ;/ Opowiadanie będzie miało tylko około 20 rozdziałów, bo nadal uważam, że to jeden wielki niewypał, więc chcę je jak najszybciej zakończyć i zacząć nowe, lepsze. Nie wiem kiedy będzie kolejny, ale na pewno nie napiszę nic do 10 stycznia. Trzymajcie się ;)